Kiedy dwa lata temu zakładałam (przy pomocy syna) mojego literackiego bloga, nie wiedziałam, jak długo będzie mi się chciało pisać o książkach. Wiedziałam tylko, że na pewno nie odechce mi się czytać, to jest jednak nałóg i to taki, z którego jestem dumna.
Cieszę się z tego doświadczenia, cieszę się bardzo z tego, że ktoś tam jednak zaglądał (chyba, że statystykę podbijał zespół Google, aby nie załamywać autorki bloga 😊) .
Nie napisałam nigdy, jaka była najważniejsza dla mnie książka. To "Martin Eden" Jacka Londona. Nie wiem, ile razy ją przeczytałam - osiem, może nawet dziesięć, ale za każdym razem odkrywam coś nowego.
Czy konkretna książka może zmienić życie? Pewnie tak się u niektórych zdarzyło. Mnie po prostu książki to życie upiększają. Zawsze jednak od książki ważniejszy będzie człowiek, spotkanie z nim, rozmowa. Dopiero uzupełnieniem tych relacji (a czasem po prostu zwykłą rozrywką i odpoczynkiem) będzie książka.
Dziękuję i do zobaczenia w księgarniach.