środa, 2 sierpnia 2017

Blackout

   Kilka lat temu przeczytałam opowiadanie Jacka Słowińskiego "Bez prądu", ciekawe, świetnie napisane. Nie wiem, czy Marc Elsberg miał do niego dostęp, ale jego prawie osiemset-stronicowa powieść  rozwija kilka pomysłów, które już znam z tamtego opowiadania. 
   To naprawdę trudno sobie wyobrazić - świat bez prądu, awaria trwająca ponad dwa tygodnie, nowy rodzaj terroryzmu. A przecież wszyscy jesteśmy uzależnieni od prądu, woda, sprawna kanalizacja, stacje benzynowe, ogrzewanie, dostęp do informacji, łączność - to nasza codzienność i trudno bez tych dóbr wyobrazić sobie nasze codzienne życie. 
   Apokalipsa. Jeszcze na początku ludzie pomagają sobie, uspokajani przez władze, że awaria jest tylko chwilowa. Po kilku dniach w wielu ludziach budzą się najgorsze instynkty. Kwitnie czarny rynek, zaczynają się rozboje. 
   Na pewno każdemu z was zdarzyła się sytuacja bliska opisanej - na jakiś czas wyłączono prąd. Godzina? Kilka godzin? Cała noc? Trzeba było może wyrzucić jedzenie z zamrażalnika, albo szybko je wykorzystać, nie obejrzeliśmy ulubionego serialu, nie wypiliśmy porannej kawy z ekspresu. A gdyby to trwało kilka dni? Ja na pewno nie wyobrażam sobie nawet dwóch dni bez dostępu do bieżącej wody - jeden przeżyłam, gdy byłą awaria wodociągu i nie byłam miła dla najbliższych. 
   Ta książka to sensacyjna historia, jest oczywiści bohater - Włoch, który odkrył przyczynę awarii i pomaga namierzyć sprawców. Mam jednak wrażenie, że autor pisząc "Blackout" z góry zakładał, że powieść zostanie sfilmowana, powieść jest więc, mimo objętości, bardzo powierzchowna, fakty, wydarzenia, ale uczucia mogą najwyżej zagrać aktorzy, bo w książce są śladowe.
   Jednak przeczytać warto, może to nie jest wizja apokalipsy na miarę "Drogi" McCarthy`ego, ale pozostawi parę pytań, jak choćby to, czy na pewno nasz system energetyczny jest bezpieczny. 

1 komentarz:

  1. bez prądu i wody budzi się ciemna strona naszej natury.

    OdpowiedzUsuń