poniedziałek, 4 lipca 2016

Nic zwyczajnego



   W naszej szkolnej bibliotece znalazłam wspaniałą lekturę na wakacje.   
Michał Rusinek, wieloletni sekretarz Wisławy Szymborskiej, napisał o niej piękną książkę, pełną wspomnień, anegdot, ale także fragmentów wierszy, opowieści o wspólnych podróżach. 
   Jest taki wiersz Maryli Wolskiej, który błąkał mi się w myślach, gdy czytałam tę książkę:

Dusza moja w  zielonym na warkoczach wianku,
Ścieżką idzie samotna, wolna jak ptak w lesie,
W pas się słońcu jednemu kłania o poranku,
Niby wicher swobodna nad życiem się niesie,
Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku.

   Ileż trzeba mieć młodzieńczej fantazji, by w hotelu przykleić do globusa nową wyspę, kupować sztuczne muchy i "dekorować" nimi masło, gdy przychodzą goście. Ale przede wszystkim ile trzeba mieć zdziwienia i ciekawości świata, by pisać takie wiersze. 
   Z jaką radością odkryłam wspólną sympatię do jazzu, "Ojca chrzestnego" i Hundertwassera oraz ciasteczek, które ktoś nazwał "Brzydkie".
   Dla tak skromnej, żyjącej swoim życiem, niechętnie się udzielającej publicznie poetki Nobel był rzeczywiście katastrofą. Wiele osób próbowało odciąć kupony od tej nagrody. 
"Ktoś zadzwonił do poetki w imieniu Edyty Górniak z propozycją, by Szymborska napisała teksty ma nową płytę wokalistki".
   To jest książka o Szymborskiej, ale Michał Rusinek kreśli w niej uczciwie przeciekawą relację poetka- sekretarz, a po trosze może mistrz - czeladnik. Z jednej strony dystans, ale i ciekawość, z drugiej szacunek graniczący z uwielbieniem, wyrozumiałością dla wszystkich wad, śmiesznostek - mistrzowi wolno.

   Zdecydowanie za mało czytamy poezji. Ona naprawdę tłumaczy nam świat i robi to o wiele lepiej niż matematyka czy fizyka. 

Najpiękniejszy dla mnie fragment (na razie) wiersza Szymborskiej:
"Tyle wiemy o sobie, 
ile nas sprawdzono.
Mówię to wam
ze swego nieznanego serca".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz