czwartek, 16 lipca 2015

Anna Gavalda


 
  Skończyłam dzisiaj najnowszą książkę Anny Gavaldy - "Lepsze życie". Polubiłam tę pisarkę już od "Po prostu razem", bardzo spodobało mi się "Pocieszenie", a zaskoczył "Billie". Dzisiaj się wzruszyłam. 
   "Lepsze życie" to osobne historie dwojga młodych ludzi, wypalonych, uwikłanych w nieciekawe prace i trudne związki. Matylda budzi się, gdy spotyka Jana Baptystę. Gdy traci z nim kontakt i próbuje go odnaleźć, zachowuje się trochę jak jej imienniczka z filmu "Bardzo długie zaręczyny". Jest w tych poszukiwaniach nie tylko determinacja, jest jakieś przeświadczenie, że jeśli nie odnajdzie Jana Baptisty, zmarnuje swoją szansę na szczęście.
   Z kolei Yann postanawia odmienić swoje życie pod wpływem zauroczenia małżeństwem sąsiadów. Ich naturalność, dobroć, uśmiech dla siebie, dla córek i dla innych, ich życie pełne żartów, czułości, bez udawania czegokolwiek stanowią dla niego wzór - nie trzeba rezygnować z siebie, żeby być szczęśliwym z kimś. 
Jeden cytat z tej książki:
"Szczęście rozpoznaje się po hałasie jaki robi, kiedy odchodzi"
A może właśnie nie, może szczęście odchodzi w ciszy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz