środa, 22 lipca 2015

Złodziej cieni

  

 Przeczytałam książkę Marca Levy`ego "Złodziej cieni". Wzruszyłam się bardzo tą historią dorastania młodego człowieka. Jeden z komentarzy na okładce porównuje tę książkę z kultowym "Buszującym w zbożu", a mnie ona bardziej przypomniała "Obietnicę poranka" Romaina Gary`ego. Piękny opis odchodzenia dzieciństwa, pierwszej miłości, przyjaźni na całe życie i uczucia między matką a dzieckiem. Chyba powinniśmy mówić naszym dorastającym dzieciom to, co mama bohatera napisała w liście do niego:
" ... jej najgorętszym życzeniem jest, żebym mógł kiedyś rozkwitnąć; że ma nadzieję, iż wybiorę zawód, który da mi szczęście i że bez względu na to, jakich wyborów dokonam w życiu, dopóki będę kochał i będę kochany, będę też spełniał wszystkie nadzieje, jakie we mnie pokłada".
   Trudno rodzicom nie wtrącać się do życia swoich dzieci, nawet dorosłych. Z jednej strony, kiedy się kogoś kocha, chciałoby się go widzieć idealnym, a z drugiej - chcielibyśmy, aby nasze dzieci popełniły jak najmniej błędów, szczególnie takich, przez które sami przeszliśmy,  zapominając, że każdy ma własny repertuar pomyłek, złych decyzji i nasze dzieci też będą musiały same przez to wszystko przejść, my możemy tylko im "miłośnie towarzyszyć". To jest nasza rola - być obok, wspierać, no i modlić się. 

"Dorastając, marzymy o dniu, gdy odejdziemy od rodziców, ale kiedyś przychodzi dzień, w którym to oni nas opuszczają. A wtedy marzymy tylko, by móc choć na chwilę stać się znowu dzieckiem, które mieszka pod ich dachem, by ich mocno przytulić i nie wstydzić się słów, powiedzieć, że ich kochamy, a potem wtulić się w nich, żeby jeszcze raz ukoili nasze lęki. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz