poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Wyjątkowi



"Wkrótce ona i cała reszta będą ironizować przez większość czasu, niezdolni odpowiedzieć na niewinne pytanie bez nadania słowom lekko złośliwego zabarwienia."
   Znacie to? Ja to nazywam syndromem młodości (niektórym zostaje na dłużej), to taki specyficzny język młodych inteligentnych homo sapiens, obligatoryjny etap przechodzenia z poczwarki w motyla. Ironia to często obronna tarcza niepewnych siebie osób.
  Chyba każdy młody człowiek czuje się wyjątkowy: albo jest przekonany, że w przyszłości dokona rzeczy wielkich, albo uważa, że nikt go nie rozumie. Chciałby, żeby dorośli postrzegali go właśnie w wyjątkowy sposób, a świat próbuje go traktować jak średnią arytmetyczną. Może szkoda, że to uczucie wyjątkowości z czasem mija. Człowiek dojrzały częściej przegląda się w oczach bliskich osób niż w narcystycznym odbiciu własnej duszy.
   Książka Meg Walitzer to opowieść o grupie przyjaciół, która poznała się na obozie dla dzieci artystycznie uzdolnionych, połączyło ich domniemanie przyszłej wielkości, nadzieje, jakie ich opiekunowie, czy oni sami wiązali z ich artystycznym rozwojem. Trochę ich to jednak stygmatyzowało, niełatwo z takim bagażem  wchodzić w życie.
    Autorka fantastycznie pokazuje różne okresy dorastania, różne etapy przyjaźni, zazdrości czy zawiści. Nie ma tutaj chronologii przedstawionych wydarzeń, zaglądamy do rozmaitych szuflad z różnych okresów życia bohaterów i czasem dopiero po wysunięciu następnej szuflady, rozumiemy, co znaleźliśmy w poprzedniej. 
   Książka jest napisana dowcipnym, świeżym językiem. ("Czy może być większy oksymoron niż Centrum Handlowe Walta Whitmana?") Pozwala i wrócić do czasów młodości i zastanowić się nad fenomenem rodziny, tym, że każda wypracowuje swój własny język, zwyczaje, poczucie humoru. I podkreśla, że w ujęciu dorosłego życia czyjaś wyjątkowość może po prostu oznaczać, że ten KTOŚ po prostu jest. Zawsze jest.     

2 komentarze: