czwartek, 5 stycznia 2017

10 grudnia



      Dziwne czasami mogą być powody, dla których wybieramy jakąś książkę - te najczęstsze to chyba recenzje - albo kogoś nam bliskiego, albo przeczytane w jakiejś gazecie, usłyszane w radio lub telewizji.(A może przeczytane na jakimś sympatycznym blogu 😉 ). Na książkę George`a Saundersa zwróciłam uwagę przez notkę biograficzną - przeczytałam, że autor jest z wykształcenia geofizykiem. Ponieważ znam pewnego informatyka - geofizyka, który pisze świetne opowiadania, pomyślałam, że warto spróbować.
     "10 grudnia" to zbiór 10 opowiadań stanowiących genialne podsumowanie naszych czasów, tego, do czego jesteśmy zdolni, do czego dążymy, czego się obawiamy. Forma czasami zaskakuje, pomysły zaskakują zawsze, a żywy język jest  dodatkową, ważną cechą spotykanych bohaterów. 
    Bardzo podobała mi się "Ucieczka z Pajęczej Głowy" - przerażająca wizja przyszłości, taka trochę inna wersja "Mechanicznej pomarańczy" Burgessa, gdzie więzień staje się testerem leku, który ma za zadanie chemicznie sterować miłością. 
    Jeśli ktoś otarł się kiedyś o pracę w korporacji, niech koniecznie przeczyta "Upomnienie" - to okólnik wysłany do pracowników mający ich zmotywować do lepszej pracy. Ale język, styl jest fantastycznym naśladowaniem specyficznego  korporacyjnego słownictwa.
   Największe jednak wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie "Al Roosten", świetnie ukazujące, co się stanie, jeśli nie posłuchamy naszego sumienia. Jest takie opowiadanie Mrożka "Mój przyjaciel nieznajomy". Bohater przechodzi obok piwnicznego okienka i widzi szamocącego się gołębia. Próbował się wydostać na powietrze, ale nie znalazł już dziury, przez którą prawdopodobnie dostał się do środka. Przechodniowi przemknęła przez głowę myśl o uratowaniu ptaka, ale musiałby znaleźć gospodarza domu, wytłumaczyć o co chodzi, pewnie zejść z nim do piwnicy, a przecież nie ma czasu. Rozterki nie trwają długo, kilka chwil, gdy mija piwniczne okienko. No właśnie, mija. I widzi, jak pewien nieznajomy człowiek kłania mu się i mruga porozumiewawczo. Bohater przystanął, odwrócił się, by spojrzeć na nieznajomego - i zauważył, że spod płaszcza wystaje tamtemu kosmaty ogon.
   Opowiadania Saundersa to perełki, oburzają, czasem śmieszą, prowokują. Nie zostawiają nas obojętnymi, a to przecież największa zaleta literatury. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz