środa, 14 czerwca 2017

Makuszyński

    Czekałam na tę książkę. Makuszyńskiego zawsze bardzo lubiłam, ale dzięki mojemu mężowi (wtedy jeszcze koledze z grupy na polonistyce) dowiedziałam się, że pisał nie tylko powieści dla młodzieży. Nasz syn nieprzypadkowo ma na imię Kornel. (A córeńka to taka panna z mokrą głową).
    Czekałam na tę książkę, bo niewiele wiedziałam o życiu Makuszyńskiego. Kilka lat temu nasza przyjaciółka Irenka zabrała nas na spotkanie z panią Anną Czerwińską-Rydel, autorką książki "Słońcem na papierze". Ta książka ma podtytuł "Wesoła opowieść o Kornelu Makuszyńskim" i skierowana jest do dzieci. Na spotkaniu pisarka zdradziła więcej, niż mogła przekazać w książce dla dzieci, mieliśmy więc niedosyt wiedzy o naszym ulubionym pisarzu, a różne artykuły przynosiły o nim sprzeczne informacje. 
   Makuszyński wielkim poetą nie był, to z pewnością. Jego wiersze pełne były patosu i egzaltacji, choć nie było w nich fałszu. Mam swój ulubiony wiersz Makuszyńskiego, bo w nim można odczytać swoistą deklarację poety. Napisał w "Inwokacji": 
"Chcę serce moje jako bochen chleba
Pokrajać dla tych, których głód uśmierca,
Ty zasię spraw to, 
Aby dla wszystkich mi starczyło serca".
    Mariusz Urbanek napisał książkę o Makuszyńskim z ogromną sympatią dla swojego bohatera, jej podtytuł -"O jednym takim, któremu ukradziono słońce"- pokazuje, że nie brakuje w niej opisu smutnych, gorzkich chwil w życiu pisarza, szczególnie po drugiej wojnie światowej, gdy popadł w niełaskę, nie chciano wznawiać jego starych powieści ani drukować nowych. Pisał nie po linii, popadał w coraz większą biedę, chorował coraz mocniej, a środków do życia brakowało. 
   Ale oczywiście znajdziemy w książce także opowieści o lepszych latach życia pisarza, można nawet powiedzieć o latach chwały, był bowiem przed wojną pisarzem uwielbianym przez czytelników, choć może trochę mniej przez recenzentów, którzy zarzucali mu, że w jego książkach nie ma złych ludzi. Kochał ludzi, chciał się z każdym przyjaźnić, przekonywał, że nie ma ludzi złych, są tylko nieszczęśliwi (jak u Sokratesa: "W każdym człowieku jest słońce, trzeba tylko pozwolić mu płonąć".)
Pomagał bardzo wielu ludziom, finansowo, pisząc życzliwe recenzje, wstawiając się za ludźmi w urzędach, miejscach pracy. A przy tym był ogromnie dowcipny, był mistrzem trafnej riposty. Zapytany, czy gra na fortepianie odpowiedział "Rzadko, bardzo rzadko, nie lubię, jak mi się karty ślizgają".
   Ta książka to trochę laurka, może poza rozdziałem o antysemickich przekonaniach Makuszyńskiego. Dla mnie to jedyna skaza na portrecie mojego ulubionego pisarza - lubił poszczególnych żydów, ale ogólnie ich wyśmiewał i krytykował. Urbanek próbuje trochę Makuszyńskiego usprawiedliwić, ale mnie się wydaje, że  nie może być wytłumaczenia  dla takiej postawy. 
   Kiedy czytam książki Makuszyńskiego, śmieję się głośno, tyle w nich mistrzowskiego  humoru,  to jest opis takiego świata, jaki chciałoby się widzieć, że jeśli nawet jest w nim ból, bieda, to wokół jest wiele osób, które wyciągną rękę, pomogą, uśmiechną się i tym darmowym podarunkiem, niesamowitym cudem, jakim jest uśmiech - przywrócą wiarę, że trzeba próbować, że może życie nie jest piękne zawsze, ale bywa często i że na świecie jest wystarczająco dużo osób dobrych, aby świat przetrwał .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz