czwartek, 7 kwietnia 2016

Posłaniec




   Tę książkę kupiłam dla córki, która zachwyciła się kiedyś inną książką Markusa Zusaka - "Złodziejką książek". A ponieważ dziecko przygotowuje się do matury i książka leżała na mojej półce taka samotna i smutna, że nikt się nią nie interesuje, przeczytałam z przyjemnością.
   Ta powieść bardzo mi przypomina komiks, ale trochę lepszego gatunku (lepszego sortu?). Młody człowiek, taksówkarz bez większych ambicji, trochę przypomina bohatera książki "Rachunek" Karlssona, o której pisałam niedawno.  Podczas napadu na bank okazuje spontanicznie odwagę przy zatrzymaniu napastnika i chyba dzięki temu  zostaje przez kogoś wybrany do wypełnienia pewnego zadania. Co jakiś czas Ed dostaje  kartę z kilkoma nazwiskami i musi pomóc wskazanym osobom. 
   Ed nie wie, dlaczego został wybrany, nie posiada jakiejś cudownej mocy, jak bohaterowie komiksów - Superman, Batman, czy inni, ale okazuje się, że taką "superpower" nosi w sobie, pokonuje strach i nieśmiałość, akceptuje swoją misję. 
   Jego życie jest obserwowane przez zleceniodawcę, ale chyba Edowi nie bardzo to przeszkadza, ma zadanie, więc je realizuje. Z czasem coraz bardziej angażuje się w wypełnianie tych zadań, niektóre z nich nawet bardzo mu się podobają, choć zdarzają się bardzo trudne. Zleceniodawca wskazuje tylko osobę, Ed sam musi zrozumieć problem i znaleźć rozwiązanie, bywa że i takie na granicy prawa.  Dzięki tym kartom nasz bohater nie tylko poznaje wiele nowych, ciekawych osób, ale także powoli zaczyna się zmieniać. 
   Czy potrzebujemy specjalnej karty, aby komuś pomóc? Myślę, że wystarczy wiara w siebie i otwieranie oczu na potrzeby innych. Ale Eda czeka jeszcze najtrudniejsze zadanie związane z ostatnią kartą. Jak pomóc sobie? 
   Ta książka nie unika tematów trudnych, tak jak i "Złodziejka książek" wprowadza nas w świat głównego bohatera i każe razem z nim przeżywać czasami wielkie radości, ale i ogromne cierpienia. Pokazuje też ciekawą drogę szukania siebie.

1 komentarz: