piątek, 2 grudnia 2016

Plaster miodu



   Po raz pierwszy piszę o książce, którą dopiero kilka dni temu zaczęłam czytać, ale może zachęcę Was drodzy czytelnicy (halo, halo, jest tam kto?) do tej lektury. 
   Zaczął się Adwent, czyli czekanie. Wszystkie media trąbią, że czekamy na Święta, ale dla mnie jest to przekłamanie. Czekamy na narodziny Jezusa i będziemy je świętować, ale przecież nie możemy czekać  tylko na to celebrowanie Jego urodzin. 
   Razem z najlepszym z mężów chodzimy na roraty, w naszym kościele są o szóstej piętnaście, ale przed nimi śpiewamy jeszcze godzinki. Czasami się nie chce, ale warto pokonać w sobie tego małego leniuszka (a czasami dużego leniucha) i czekać  bardziej intensywnie. Bo czekanie jest pracą, aktywnością, a to adwentowe czekanie pracą szczególną, bo też szczególny jest podmiot tego naszego czekania.
   Książka "Plaster miodu" ojca Adama Szustaka w tym czekaniu bardzo pomaga. To specjalnie na czas Adwentu przygotowane rozważania, jedno na każdy dzień. To nie jest łatwa lektura przy herbatce, bywa trudno, ale przecież przy takim czytaniu nie o to chodzi, by było przyjemnie. Ma być niewygodnie, ma uwierać duszę. Przecież w żadną miłość się nie wchodzi jak w wygodne buty. Potrzeba pracy, wyciszenia, wsłuchania w słowo, prześwietlenia potem za pomocą tego słowa swego życia. 
"Nie chwytajmy się naszej świętości, naszego nawracania. Zostawmy tę cholerną doskonałość. Chwyćmy się Pana!"
Tak po prostu. Spróbujmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz