sobota, 10 grudnia 2016

Skoruń


      Czy lubicie literaturę zajmującą się polską wsią? Mam nadzieję, że młodzi ludzie wciąż potrafią rozkochać się w "Chłopach", dla mnie ta powieść była jedną z najważniejszych wśród lektur omawianych w szkole. Potem rozsmakowałam się w twórczości Wiesława Myśliwskiego, Tadeusza Nowaka, Edwarda Redlińskiego. Każdy pokazywał wieś z innej perspektywy, w innym zakątku Polski, w innym czasie, ale każdy bardzo przesiąkł wsią , prostą ludową mądrością, prostymi zasadami. 
        Bohaterem opowieści zamieszczonych w "Skoruniu" Macieja Płazy jest młody chłopak, mieszkający na wsi  sandomierskiej, nad Wisłą, dorastający w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku.  Jego dzieciństwo i młodość to  ciężka praca. Rodzice mają sad, w nim przede wszystkim  jabłka. W tym wiejskim dzieciństwie jest sporo przemocy, ojciec ma twardą rękę, mama choć sama jest zbyt wrażliwa by zabić kurę, syna uderzyć potrafi. Makabryczna myśl - może niektórzy rodzice  tylko w ten sposób potrafią okazać uczucia?
      Dojrzewanie to także poznawanie najbliższych, takie prawdziwe słuchanie ich bólu, słabości, rzadziej radości, dlatego Skoruń  wciska palce między drzwi, próbuje się dowiedzieć czegoś więcej, szczególnie o najważniejszej dla niego osobie, o ojcu. Dojrzewanie to też przechodzenie przez różne grzechy dzieciństwa, trochę na zasadzie odhaczania listy grzechów, jakie powinny lub mogą się przydarzyć młodemu chłopakowi. 
      Niesamowity jest obraz powodzi, o którą wypytuje Skoruń, a która wydarzyła się jeszcze przed jego narodzinami.  Żywioł, którego nie sposób powstrzymać, zabiera dobytek, zabiera zwierzęta, fala  niszczy wszystko, co napotka na swej drodze, można się temu tylko bezsilnie przyglądać.
      W takim życiu najważniejsza jest praca, ona stanowi podstawę, sens istnienia, codziennego wstawania, powtarzających się czynności. Jest priorytetem, ważniejsza od zdrowia, odpoczynku, nawet więzi rodzinnych, sympatii czy antypatii. Ziemia nie poczeka na lepsze czasy, trzeba się nią zająć teraz, nie zważając na nic innego, nawet czasem grzesząc, gdy pracę trzeba wykonać w niedzielę.
       Ta proza zostaje, mądre słowa zatapiają się w sercu i  budzą, jak zawsze przy dobrej lekturze, wiele skojarzeń - pięknych i dobrych, czasem trudnych. 

"Jak dzwon dzwoni, to od razu wiesz, że świat pękł na pół i w to pęknięcie powpadały wszystkie małe sprawy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz