wtorek, 7 lutego 2017

Sto milionów dolarów



     Zmęczona próbnymi  maturami, zajęciami dla maturzystów, sprawdzianami i ich wersjami 2.0 i 3.0 z radością odkryłam w księgarni kolejną powieść Lee Child`a  o Jacku Reacherze.  Pisałam już kiedyś o jednej z powieści tego cyklu i wtedy zastanawiałam się, kiedy autor postanowi zakończyć tę serię. To już ponad dwadzieścia odcinków, a przecież Jack Reacher to nie Krzysztof Ibisz i trochę się jednak starzeje, dawno  przekroczył pięćdziesiątkę i może wkrótce nie dać rady rozprawiać się ze złem tego świata. Nie przypuszczałam, że pomysł nowej książki może być tak prosty - tym razem otrzymaliśmy prequel. Rzecz się dzieje w 1996 roku, nasz bohater jest po lepszej stronie czterdziestki, jeszcze służy w armii i zostaje mu przydzielona pewna tajna misja. Oczywiści misja się udaje, Jack po raz kolejny ratuje świat, ale przy lekturze jest sporo przyjemności i przede wszystkim totalny relaks, a o to przecież chodzi, szczególnie w ferie.
   Chciałabym jeszcze namówić Was na obejrzenie filmu Jima Jarmuscha "Paterson". Jego bohaterem jest  Paterson, kierowca autobusu w amerykańskim mieście Paterson, postać nieciekawa dla każdego innego reżysera, a tu oglądamy jego życie, a właściwie trochę je podglądamy i widzimy pochwałę zwyczajności. Codzienne życie bez fajerwerków może być piękne, tak piękne, że potrzeba poezji by to szczęście utrwalić. Może potrzeba nam takiej zadumy nad codziennością, radowania się małymi rzeczami, słuchania innych, ale takiego słuchania prawdziwego, a nie czekania, aż będziemy mogli odbić się od jakiegoś słowa  naszego rozmówcy i nareszcie zacząć mówić o sobie. Jeśli będziemy potrafili znaleźć w sobie trochę tej radości, wtedy nawet przypadkowe spotkanie z drugim człowiekiem może przywrócić nadzieję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz