niedziela, 26 lutego 2017

W imię dziecka


   Ta książka zwróciła moją uwagę prostą, ascetyczną okładką, nazwisko autora - Ian McEwan, też nie było mi obce, a i wydawnictwo Albatros bardzo lubię. 
   Bohaterką powieści jest Fiona, prawie sześćdziesięcioletnia kobieta, sędzia sądu rodzinnego w Anglii. Wierzy w przepisy prawa , słynie z bardzo dokładnych, świetnie napisanych uzasadnień orzekanych wyroków, potrafi więc ze swoich decyzji służbowych świetnie się tłumaczyć. Niestety, w życiu osobistym nie potrafi wytłumaczyć mężowi, dlaczego się od niego oddaliła.
   Fiona podejmuje bardzo trudne decyzje, o rozdzieleniu bliźniąt syjamskich, o przyznaniu opieki nad dziećmi jednemu z rodziców, o zakazie kontaktów z dzieckiem przez innego rodzica. Pewnego dnia ma zadecydować o tym, czy szpital może dokonać transfuzji chorego na raka siedemnastolatka, którego rodzice - świadkowie Jehowy - nie zgadzają się na ten zabieg. 
   Czy Fiona postąpiłaby inaczej, gdyby nie pojechała do szpitala i nie poznała Adama? Nie wiemy. Czy życie ludzkie jest cenniejsze niż godność? A może mamy wypaczone rozumienie tej godności? Jak orzekać w sprawach małżeństw, gdy sypie się własne małżeństwo. Jak orzekać w sprawach dzieci, gdy odkładało się macierzyństwo na później i w końcu właściwy czas minął? Jak nie przynosić do domu stresów związanych z pracą?
   Wylewa się ostatnio mnóstwo błota na sądy i sędziów. To też ludzie, popełniają czasem błędy, ale nie sposób nie podziwiać ich pracy. Nie jest łatwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz