sobota, 21 listopada 2015

Czasy secondhand



   Przyznanie literackiej nagrody Nobla Swietłanie Aleksijewicz zmobilizowało mnie do zainteresowania się jej reportażami, wcześniej czytałam tylko kilka wywiadów z nią, np w Tygodniku Powszechnym. Książka, którą dzisiaj przeczytałam nosi podtytuł "Koniec czerwonego człowieka". Autorka poprzez opowieści różnych ludzi opisuje okres rozpadu Związku Radzieckiego, wielu wojen domowych na terenie byłej republiki radzieckiej, ale w tym wszystkim historia jest tylko kanwą. Zresztą sama  wyjaśnia to najpełniej na początku książki:
"Zawsze pociąga mnie ta mała przestrzeń - człowiek... jeden człowiek. Tak naprawdę to w nim wszystko się dzieje.(...) Nie przestaję się dziwić temu, jak ciekawe jest zwykłe ludzkie życie."
   Ciekawe, ale i tragiczne, czasami nawet straszne. To właśnie dlatego, że książka zbudowana jest z opowieści zwykłych ludzi, przejmuje do kości. Niekiedy trudno uwierzyć, że ktoś przeszedł w swoim życiu takie piekło, że tyle wycierpiał od drugiego człowieka. 
   Jak często bohaterowie tych opowieści przyznają, że dla nich skrawkiem swobody w dawnych, radzieckich czasach była kuchnia w mieszkaniu, tam byli szczerzy, gdy grało głośno radio lub telewizor, nie bali się, że ktoś usłyszy, co naprawdę myślą. 
   Lata indoktrynacji, kilka pokoleń grzebania w głowach,  wypaliły w nich często zwykłe ludzkie odruchy, to był także emocjonalny socjalizm, wychowani w poczuciu, że największą chwałą jest umrzeć dla kraju, "nie liczono ludzi, lecz naboje". 
   Jakże różne są perspektywy puczu z roku 1991 - jedni widzieli w tym święto, inni najstraszniejszą tragedię, po której liczyć się zaczęła już tylko kiełbasa, a nie idea.
   Wielu bohaterów porównuje się do postaci literackich ( ileż oni wcześniej czytali), aby później stwierdzić: "Książki ludzi rozczarowały.(...) Przyzwoici ludzie gdzieś się pochowali. Wszędzie tylko łokcie i zęby." 
   Różnie można dzielić świat, także u nas - na tych, którzy czytają i nie czytają; na tych którzy mają i tych, którzy nigdy mieć nie będą, dla mnie zawsze najprostszy był podział na  tych, którzy starają się być porządni i tych, którzy nawet nie próbują. 
   Co ważne, Swietłana Aleksijewicz nigdy nie osądza swoich bohaterów, pozwala im mówić, czasem z nimi płacze, często jest spowiednikiem różnych nieszczęść, zbrodni, upadków, rzadziej  - szczęśliwych chwil. 
   Kiedy zamknęłam tę książkę, pierwsza myśl, która przyszła mi do serca - jak niesamowicie silne są kobiety. 
   Ta książka we mnie zostanie na długo, a niektóre historie w niej opowiedziane - na zawsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz