poniedziałek, 16 listopada 2015

Grand



  To książka Janusza Leona Wiśniewskiego, opowiadająca o pięciogwiazdkowym  hotelu "Grand" w Sopocie, a właściwie o ludziach goszczących lub pracujących w tym hotelu. 
   Autor opowiada o swoich bohaterach bardzo ciekawie, poznajemy nie tylko ich tu i teraz w "Grandzie", ale całe ich życie w pigułce. Czegoś jednak mi w tej książce brakowało. 
   Wiśniewski porusza się na powierzchni emocji. Wie, jak chwycić czytelnika, a przede wszystkim czytelniczkę, za serce, jak wzruszyć, ale to zaklęcie działa tylko przez chwilę. Te historie nie kopną czytelnika, nie przyśnią się w nocy, nie sponiewierają. Czy to źle? Oczywiście, że nie, taka literatura też jest potrzebna. Gdyby wszystkie książki miały wywrócić duszę na lewą stronę, musiałabym ograniczyć czytanie do dawek homeopatycznych. 
   To jest taka chemiczna mieszanka - autor miesza kilka znanych składników, wie dobrze, jaka zajdzie reakcja, w którym miejscu czytelnik, a najczęściej czytelniczka, się uśmiechnie, a w którym zakręci się łza w oku. Owszem, czuję się trochę zmanipulowana, biorę udział w pewnej grze, ale - tak mi się przynajmniej wydaje - robię to świadomie. Historie przedstawione w tej książce to trochę takie bajeczki z happy endem, ale można przy nich świetnie odpocząć. 
   Egzemplarz książki, którą czytałam miał błędy edytorskie, co kilka stron w niektóre słowa wkradała się spacja, rozdzierając słowo na dwie części, np. "o Mił oszu", sprawiało to dziwne uczucie czkawki lub jąkania, mimo iż czytałam tylko oczyma. Przez te słowa, takie potknięcia w czytaniu, musiałam się cofać do poprzedniego zdania, wybijało mnie to z rytmu. 
   Język powieści wydaje mi się bardzo nierówny. Z jednej strony sztuczne, dziwne określenia i to włożone na przykład w usta  podobno świetnej dziennikarki "... czułam się jak tania dziwka w teatrze jego chorej wyobraźni", a z drugiej strony ciekawe przemyślenia i porównania, które w tych dniach przyprawiają o gęsią skórę: "Jego wojujący ateizm przypomina wojujący islam".
   Mimo wszystko warto tę książkę przeczytać, większość z nas nie trafi przecież nigdy do pięciogwiazdkowego hotelu z taką historią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz