sobota, 29 sierpnia 2015

Migawka Pana Boga

   Kiedy pierwszy raz przychodzę do czyjegoś domu lub mieszkania, zwracam uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, czy są książki, a jeśli tak, to jakie. Szukam wspólnych zainteresowań, tytułów, które znam, a które mogą być starterem rozmowy, jeśli nasza znajomość jest na takim etapie, że startery są potrzebne.
   Drugim wypatrywanym przeze mnie elementem "wyposażenia" domu są zdjęcia. Teraz sytuacja się trochę zmieniła. Kiedyś robiło się trochę zdjęć, najlepsze wywoływało, z nich przeprowadzało się kolejną selekcję - wybierało te, które trafią do albumów, a z nich niektóre - na ścianę. Dzisiaj robi się tysiące zdjęć, albumów już raczej nie tworzymy, ale nadal niektóre zdjęcia pojawiają się na ścianie. 
   Ciekawe są kryteria wyboru tych zdjęć. W niektórych domach są to zatrzymane szczęśliwe chwile. W innych ciekawe ujęcia, taka galeria z pretensjami bycia wystawą fotografii. Widziałam także na ścianach zmultiplikowanego gospodarza, jak w gabinecie luster, wszędzie "ja": "Ja przy piramidach", "Ja na Wielkim Murze", "Ja nad Niagarą". Fotograficzna czkawka.
    O zdjęcia na ścianach naszego mieszkania dba mój mąż, ale myślę, że oddają one klimat naszego domu: w jednym miejscu są to zdjęcia wszystkich naszych najbliższych - naszych dzieci, rodziców, naszego rodzeństwa i ich dzieci. Są z nami w każdej chwili, a ponieważ ich fotografie są tak blisko, to i myśli o nich są częste i ciepłe. 
   W innym miejscu wiszą zdjęcia naszych przodków, takie fotograficzne drzewo genealogiczne, abyśmy pamiętali także o tym, skąd się wywodzimy i komu zawdzięczamy to, że jesteśmy, że się spotkaliśmy.

"Chciałbym czasem znaleźć się w takim miejscu, gdzie Bóg czeka tylko, aby komuś otworzyć migawkę." (A.Adams)

Fotografie.  Zamknięte w ramkę historie. Zamknięte w ramkę szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz