środa, 7 października 2015

Dzieje się nie tylko w polityce

   Kampania wyborcza przyspieszyła, trwa przerzucanie się obietnicami na zmianę z obrzucaniem się błotem, ale dla mnie w tym tygodniu ważniejsze były trzy wydarzenia literackie. 
   Zaczęło się w niedzielę od przyznania Nagrody Nike Oldze Tokarczuk za "Księgi Jakubowe". Przeczytałam tę książkę prawie rok temu, krótko po premierze. Rozchorowałam się wtedy paskudnie, a ta ogromna powieść pomagała mi na trochę zapomnieć o bólu i przenieść do osiemnastowiecznej Polski. Historia Jakuba Franka i jego zwolenników, a właściwie wyznawców mogła się zdarzyć chyba tylko u nas. Pierwszy raz spotkałam się też z powieścią tak wiernie opartą na rozmaitych źródłach, momentami prawie reporterską. Fantastyczny obraz tej historii, tej epoki, piękny język, niesamowita książka. Podobało mi się też to, co Olga Tokarczuk mówiła odbierając nagrodę, o tułaczce swego bohatera, przecież Jakub Frank był uchodźcą, znalazło się jednak wielu ludzi, którzy mu pomogli.
   Druga wiadomość dotarła w poniedziałek, to była smutna informacja - zmarł Henning Mankel. Czytałam chyba wszystkie jego powieści, które były wydane w Polsce. Największe wrażenie zrobił na mnie "Mózg Kennedy`ego", choć wydawało mi się, że ta książka jest trochę niedokończona. Ale to w niej właśnie Mankel cytuje Horacego:
"Ciebie wszak rzecz dotyczy, gdy ściana u sąsiada płonie"
   Ostatnia rzecz, o której chcę napisać to rozmowa z Majgull  Axelsson w którymś z ostatnich numerów "Newsweeka". Bardzo ciekawie opowiada o emigrantach w Szwecji, o lękach, ale i pozytywach, jakie wynikają z tego, że Szwedzi oferują gościnę uchodźcom.

   Czytam teraz "Beksińscy. Portret podwójny" Magdaleny Grzebałkowskiej, a właściwie nie tyle czytam, co smakuję. Obiecuję napisać o tym, gdy skończę.

P.S. "Tygodnik Powszechny" zwrócił uwagę na ciekawą rzecz - uroczystość przyznania najważniejszej nagrody literackiej w naszym kraju nie była transmitowana przez telewizję publiczną. W tym czasie Jedynka pokazywała bardzo ambitny program "Żona dla rolnika" oraz serial "Dziewczyny z Ukrainy", a Dwójka nadawała program kabaretowy. To się nazywa misja edukacyjna naszej telewizji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz