poniedziałek, 25 stycznia 2016

Abonent chwilowo nieosiągalny




   Ksiądz Adam Boniecki wspomina w swojej książce ważne dla siebie osoby, których numery telefonów zostały w jego notesie, bo nie potrafi ich wykreślić, są jednak "czasowo nieosiągalni". To piękne określenie, pełne wiary, że przecież ta rozłąka jest chwilowa, że się spotkamy za jakiś czas w trochę lepszym świecie, że zadamy te pytania, których nie zdążyliśmy zadać, bo wydawało nam się, że mamy dużo czasu, że przecież oni będą zawsze.
   Nie znam (nie znałam) wszystkich osób, o których pisze ksiądz Boniecki, tak naprawdę osobiście nie znałam przecież nikogo, ale przedstawione wspomnienia księdza Adama o tych postaciach są tak ciepłe, tak pełne miłości, wdzięczności Panu Bogu za możliwość spotkania, że chcę poznać bliżej niektórych bohaterów tej książki, choć teraz inaczej niż przez wspomnienie o nich czy przez spuściznę już się nie da. Wspomnę tu choćby niesamowicie ciepłą opowieść o Januszu Szpotańskim, krytyku, satyryku, który wyśmiewał komunistów w swoich tekstach, choć był za to ukarany. Ale ta filozofia jest przecież niesłychanie mądra - jeśli się czegoś boisz- wyśmiej to, strach będzie mniejszy. Nie można pozwolić przecież, aby strach nad tobą zapanował, będziesz się śmiał, to znaczy, że będziesz wciąż wolnym człowiekiem.  
   Nie dziwię się, że opisane postaci tak zafascynowały księdza Bonieckiego. Jakież bogate życiorysy, piękne postawy, wypełnione życie. A przy tym ileż skromności, miłosierdzia, wrażliwości na drugiego człowieka i ciekawości świata i ludzi. O jednym z bohaterów ksiądz Boniecki pisze "Był darem niebios" - piękne określenie, ale można by je chyba rozciągnąć na wszystkie wspominane osoby. O księdzu Brzozowskim z kolei pisze, że był "mistrzem przyjaźni". Jaki fantastyczny tytuł. Czyż nie o to powinniśmy w naszych przyjaźniach? A może nie, przecież to nie jest rywalizacja. Mamy po prostu dawać siebie innym. Swoją drogą portrety zarówno księdza Brzozowskiego, jak i brata Rogera szczególnie mi się spodobały, nie tylko dlatego, że obaj urodzili się 12 maja, tak jak ja.
   Ksiądz Boniecki pisze:
 "...bo kiedy ze świata odchodzi dobry człowiek, świat staje się gorszy".
 Ta książka oprócz przypomnienia wielkich serc wspomnianych tu osób uczy, abyśmy zdążyli zapewnić naszych bliskich, że są dla nas ważni, choć zawsze będą pytania, których nie zadaliśmy, słowa, których nie powiedzieliśmy. Oni są, póki pamiętamy. I właśnie ta pamięć o nich, o tym, czego nas uczyli, może ten świat uratować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz