środa, 13 stycznia 2016

Bez skazy




"Co jest nie tak ze współczesnym światem?"
   Jonathan Franzen uznawany jest za jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich. Czytałam jego "Korekty" i "Wolność", ale książka "Bez skazy" podobała mi się najbardziej. Oryginalny tytuł "Purity" jest dwuznaczny, oznacza czystość, niewinność, ale jest też imieniem głównej bohaterki. 
   Początkowo przyrównywałam Purity (mówi o sobie Pip) do Bridget Jones. Jest pełna kompleksów, bez ambicji, wykonuje  bezsensowną pracę i zdaje sobie sprawę z tego, że jest w tym beznadziejna. Uważa, że nie posiada żadnych talentów poza bezużyteczną inteligencją. Okazało się jednak, że bohaterka jest bardziej skomplikowana i znacznie ciekawsza. 
     Wszyscy bohaterowie uwikłani są w bardzo skomplikowane związki, wszyscy są uzależnieni od swoich matek, z jednej strony czują się przez nie tłamszeni, a z drugiej próbują spełnić oczekiwania, jakie matki w nich pokładają. 
   Drugoplanowym bohaterem tej książki jest internet. To, co dzieje się w sieci autor porównuje do socjalizmu, uważa, że zastąpiliśmy jedną dyktaturę inną.
"...w internecie rządzi raczej lęk: lęk przed niepopularnością i wyjściem z mody, przed byciem zapomnianym, przed wypaleniem się i pójściem w odstawkę".
   Jonathan Franzen studiował w Berlinie, stąd bardzo dobra znajomość niemieckich realiów, szczególnie w przełomowym czasie upadku muru. Jego książki są wielkie, również formatem. Ale w mniejszej objętości nie dałoby się zamknąć tak wielu zagadnień społecznych i politycznych.
   "Bez skazy" to książka pokręcona jak filmy Tarantino, ale podobnie trudno się od niej oderwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz