sobota, 2 stycznia 2016

Mężczyźni bez kobiet




   Sympatię do Murakamiego zawdzięczamy (najlepszy z mężów i ja) Joannie Bator. To jej książki zachęciły nas do zainteresowania się tym japońskim pisarzem. Zaczęliśmy od "1Q84", które nas zafascynowało, później sięgnęłam jeszcze po "Norwegian Wood" i zbiór opowiadań "Wszystkie boże dzieci tańczą". 
   "Mężczyźni bez kobiet" to kolejny zbiór opowiadań, moim zdaniem świetny. Od zwyczajnych historii po niezwyczajne opowieści, niekiedy na pograniczu fantazji. Bardzo ciekawy zabieg zastosowała tłumaczka w opowiadaniu "Yesterday". Ponieważ główny bohater mówi w pewnym dialekcie japońskim i jest to bardzo istotne dla tej historii, przy tłumaczeniu wykorzystała gwarę poznańską - niby odrębny język, ale słuchając rozumiemy ten język, nie trzeba dodatkowego tłumaczenia. 
   Mnie chyba najbardziej podobało się opowiadanie "Kino", jego magiczny realizm, a także to, że Murakami powtarza niekiedy pomysły czy motywy z innych swoich książek, ale inaczej je rozwija, służą innym celom. Nawiązuje też często do powieści Kafki, w tym zbiorku najbardziej widać tę fascynację w "Zakochanym Samsonie".
   Wszystkich bohaterów tego tomiku łączy samotność. Nie wybrali jej, los sprawił, że zostali sami. Murakami pisze:
"Bardzo łatwo jest zostać mężczyzną bez kobiety. Wystarczy głęboko pokochać jakąś kobietę, a potem wystarczy, żeby ona gdzieś zniknęła.
   Mężczyźni bez kobiet, kobiety bez mężczyzn, człowiek bez przyjaciół, bez rodziny. Jedno zajęte krzesło przy stole, jedno nakrycie, jedna filiżanka.
    Niech Nowy Rok wypełni każdą pustkę, każdą tęsknotę. Wszystkiego bliskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz